Pod posadzką bydgoskiego kościoła natrafiono na skarb – prawie 700 artefaktów z czystego złota prawdopodobnie skrytych podczas potopu szwedzkiego. To nie koniec tajemnic, które skrywa bydgoska fara!
Spis Treści
Prawdziwy skarb znaleziony pod posadzką bydgoskiej katedry!
2 stycznia 2018 roku, podczas przeprowadzania prac archeologicznych w bydgoskiej katedrze, dokonano niebywałego odkrycia. Pod posadzką kościoła, przy przebudowie prezbiterium archeolodzy znaleźli skarb i to całkiem dosłownie. Tu gdzie wcześniej znajdowały się stalle, spoczywało blisko 500 wiekowych monet wykonanych ze szczerego złota! Archeolodzy nie kryli zdziwienia, skarb został odpowiednio zabezpieczony i można go już podziwiać w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy.
Skarb spoczywał około 10 centymetrów poniżej obecnej posadzki
Monety znaleziono wraz z fragmentami metalowych okuć i zamka, co wskazuje na to, że pierwotnie znajdowały się w drewnianej skrzyni, która nie wytrzymała próby czasu. Całość znaleziska spoczywała zaledwie 10 centymetrów poziomem posadzki. W sumie odnaleziono blisko 700 artefaktów – wśród nich głównym znaleziskiem były złote monety w ilości 480 sztuk oraz około 200 złotych przedmiotów – były to pierścienie, zawieszki, krzyżyki, spinki do włosów i inne kunsztownie wykonane ozdoby. Datowanie monet pozwala określić wiek znaleziska – skarby przeleżały pod posadzką około 350 lat, ale nie wiadomo kto je tam umieścił.
Złote monety rodem z wielu państw Europy
Znalezisko jest naprawdę bogate, reprezentują je złote monety z różnych części Europy, jednak głównie z obszarów Niderlandów, czyli dzisiejszej Holandii. Ciężko jest określić ich wartość, jednak może ona dochodzić nawet do kilku milionów złotych. Sporo jest monet niemieckich, pochodzących z obszaru dzisiejszej Austrii, ponadto skarb skrywał monety tureckie jak i również polskie. Wśród nich warto wymienić dukaty bite w Toruniu i Poznaniu oraz dwudukaty rodem z gdańskiej mennicy. Najmłodsza moneta (wyznaczająca okres pochodzenia znaleziska) to dukat Zjednoczonych Prowincji Niderlandów z 1652 roku, natomiast najstarszą monetą jest dukat Zygmunta II Augusta z 1570 roku. Najprawdopodobniej artefakty zostały skryte pod posadzką po 1652 roku, czyli podczas potopu szwedzkiego, zapewne w ochronie kosztowności przed nadciągającymi szwedami. W końcu Bydgoszcz był trzy razy zdobywany i grabiony przez szwedzkie wojska.
Kto mógł schować cenne przedmioty?
Jak na razie nie wiadomo, kto skrył swoje kosztowności pod posadzką kościoła w Bydgoszczy. Możliwe, że były to kosztowności kościelne lub należące do cechu czy miejskiego bractwa. Równie dobrze mógł to być również skarb prywatny. Na pewno archiwa będą przeszukiwane właśnie pod kątem znalezienia możliwego właściciela tak bogatego skarbu. Ponieważ kosztowności znajdowały się dość płytko, wiele wskazuje na to, iż skarb był zakopywany w pośpiechu, bez wcześniejszego przygotowania, po obluzowaniu jednej lub dwóch płytek posadzki. Skarb z bydgoskiej fary został już odczyszczony, poddany konserwacji i trafił na wystawę do Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy. Wystawa otwarta jest dla zwiedzających od 13 lutego i zajmuje jedną z sal Europejskiego Centrum Pieniądza.
Bydgoska fara odkrywa dalsze tajemnice
Okazuje się, że katedra w Bydgoszczy skrywała więcej tajemnic niż tylko skarb pod posadzką, co powoli odkrywa grupa pracujących tam archeologów. Najpierw znaleźli oni złote monety, a po wykonaniu dalszych prac niższe partie ukazały murowane krypty, których jednak można było się spodziewać w gotyckim kościele. Pod koniec 2017 roku odkryto ceglaną kryptę z XVI wieku, w środku której znajdowały się dwie trumny – wierzchnia drewniana i wewnętrzna cynowa, datowana wstępnie na XIX wiek. Po przeprowadzonych pracach konserwatorskich związanych z otwarciem trumny okazało się, że znajduje się na niej tablica z inskrypcją – dzięki temu wiadomo, że w trumnie spoczywają szczątki proboszcza bydgoskiej fary z lat 1845-1870, Józefa Turkowskiego. Szczątki są w dobrym stanie, a nawet przetrwała jedwabna sutanna, w której został pochowany duchowny. Archeolodzy sądzą, że w innych kryptach mogą znaleźć ciała proboszczów bydgoskiej fary, a także możnych rodem z miasta. Wśród nich może znajdować się również trumna znamienitego burmistrza Wojciecha Łochowskiego, zmarłego w 1652 roku. Jest to prawdopodobne, ponieważ w ścianie farnego kościoła bydgoskiego jest wmurowane jego epitafium. Zapewne warto byłoby przestudiować księgi metrykalne, które mogą pomóc w rozwiązaniu zagadki odnośnie pochówków w kościelnych kryptach.
Opis obrazka: Bydgoska katedra św. Marcina i Mikołaja z XV wieku, skrywa jeszcze wiele tajemnic. Kto wie, co archeologie odnajdą podczas dalszych prac prowadzonych w kosciele. Czekamy na kolejne wartościowe znalezisko!
Myślę, że w polskich kościołach, katedrach i wielu innych zabytkach może się skrywać jeszcze wiele takich znalezisk…Pewnie co jakiś czas archeologowie będą trafiali na coś równie ciekawego, chociaż to co znaleźli w Bydgoszczy jest faktycznie imponujące, złote dukaty rzadko się zdarzają w takim stanie.
I pomyśleć, że na naszej ziemi skrywają się takie skarby. W przeszłości ludzie zamieszkujący ziemię robili wszystko by ukryć swoje cenne przedmioty, a teraz my możemy je odkrywać i uczyć się historii. Przypadkowy Kowalski może na swojej działce znaleźć skarb i czuć się wyjątkowy.
No nieźle 🙂 To bardzo cenne znaleziska. Ciekawe czy trafią do muzeum, czy zasilą majątek kościoła… Czyli czasami warto być poszukiwaczem skarbów, zdumiewające.
Odwiedzając zabytkowe miejsca zawsze zastanawiam się, jakie skarby mogą one skrywać. Tyle jeszcze pewnie jest do odkrycia. Kiedyś nawet chciałam zostać archeologiem 🙂
To nie pierwsze znalezisko w Bydgoszczy. Mam nadzieję, że całego złota nie przejmie ojciec dyrektor Rydzyk. Już dosyć okrada kraj, chociażby konkurencyjną Bydgoszcz zostawił w spokoju.
Tak, jeśli przeciętny Kowalski znajdzie na swojej działce jakiś „skarb” sprzed setek lat to i tak musi oddać go do skarbu państwa, bo nie należy on do niego. A swoją drogą z pewnością jeszcze wiele takich kościołów w Polsce ma podobne skarby, tylko o tym jeszcze nikt nie wie.